Mateusz Polaczyk: To dla nas bardzo prestiżowa impreza
Podczas III Igrzysk Europejskich Kraków – Małopolska 2023 kajakarstwo slalomowe po raz pierwszy znalazło się w programie imprezy. Tor Kolna ugości najlepszych zawodników Starego Kontynentu, w tym oczywiście reprezentację Polski. Jednym z kandydatów do medalu będzie doświadczony Mateusz Polaczyk, multimedalista największych światowych imprez.
Związany ze Szczawnicą Mateusz Polaczyk ma w dorobku sześć medali mistrzostw świata i osiem mistrzostw Europy. Pora więc na krążek z Igrzysk Europejskich. – Nie mam nic przeciwko! Dla nas będą to mistrzostwa Europy, ale też i kompletnie nowa ranga, bo slalom kajakowy po raz pierwszy gości na Igrzyskach Europejskich. To bardzo prestiżowa impreza, na której chcielibyśmy walczyć o najwyższe laury – deklaruje 35-latek, którego zobaczymy w konkurencjach K-1 i kayak crossie. – Obie konkurencje są dla mnie ważne, obie są w programie igrzysk olimpijskich. Slalom to jest to, na czym się wychowałem i osobiście jest dla mnie ważniejszy, choć do obu podchodzę bardzo poważnie.
Szczególnie kayak cross zapowiada się pasjonująco. To nowa konkurencja, która bardzo szybko zyskuje popularność wśród kibiców, bo jest niezwykle efektowna i nieprzewidywalna. Już niebawem zadebiutuje w programie igrzysk w Paryżu. Między nią a tradycyjnym slalomem jest sporo różnic. – Sprzęt jest całkowicie inny. Mamy co prawda te same wiosła, ale w crossie nawet kask jest inny, bardziej zabudowany. Różnice robi przede wszystkim kajak. Kajaki slalomowe doważamy do regulaminowych 9 kilogramów, bo normalnie są lżejsze. Natomiast w crossie ważą przynajmniej 18 kilogramów, a nawet więcej. To nowa konkurencja, w Paryżu zadebiutuje w programie igrzysk olimpijskich, podobnie jak podczas Igrzysk Europejskich. Ma też zupełnie inny format rozgrywania zawodów. W slalomie walczymy tylko z czasem, tutaj wyłącznie w kwalifikacjach płyniemy sami. Startujemy czwórkami z rampy, dwóch najlepszy awansuje dalej i tak aż do przejazdu finałowego, gdzie spotyka się najlepsza czwórka – tłumaczy Mateusz Polaczyk.
Rywalizacja kajakarzy slalomowych podczas III Igrzysk Europejskich odbywać się będzie na torze Kolna. Został on jednak przekształcony i „Biało-Czerwoni” nie do końca będą mogli liczyć na znajomość obiektu. Choć inne atuty pozostały. – Tor został zmieniony, zostały przestawione sztuczne figury spiętrzające wodę , tak że ten handicap nieco znikł. Jednak startujemy u siebie, przed swoimi kibicami i zawsze dzięki temu jest troszkę łatwiej przyznaje Polaczyk.
Dla tego doświadczonego kajakarza ostanie miesiące to powrót do zdrowia po urazie, który przeszkodził mu w osiągnięciu odpowiednich wyników w poprzednim sezonie. – Miałem problemy z barkiem, 1,5 roku temu miałem operację, ale na szczęście wszystko poszło po myśli lekarzy. Tamten sezon był dla mnie nie do końca udany. Nie zakwalifikowałem się do kadry na najważniejsze imprezy w slalomie, udało mi się to tylko w kayak crossie. I w tej konkurencji na mistrzostwach świata byłem dziewiąty. Teraz można jednak powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem – zapewnia reprezentant Polski.
Co ciekawe Polaczyk w przeszłości studiował dziennikarstwo i oprócz walki na torze chciałby powalczyć także o większą promocję tej pięknej dyscypliny.- Próbowałem bawić się w Public Relations. Chciałbym wypromować kajakarstwo, które bardzo dobrze znam od strony zawodniczej. Jest dużo rzeczy, które wymagają poprawy, zarówno ze strony zawodników, naszych działań, jak i od strony związku. Żeby było o nas głośniej, nie tylko przy okazji dobrych wyników. Robimy wiele fajnych rzeczy, a nie jest to nigdzie eksponowane i jest to naszą bolączką.
Sport to zresztą nie jest jego jedyne zajęcie, choć pochłaniające zdecydowanie najwięcej czasu. – Jestem żołnierzem Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego od 2013 roku. Dodatkowo wspólnie z młodszym bratem prowadzimy biznes rowerowy, mamy wypożyczalnię. No i cały czas i energię poświęcam treningom w kajaku, co wymaga masę pracy, ale i sporo podróżowania. Ja, z racji swoje stażu, bardzo się cieszę, że Igrzyska Europejskie odbywają się w Krakowie, gdzie mam blisko i nie muszę wyjeżdżać za granicę aż tak często, jak w latach poprzednich – przyznaje Mateusz Polaczyk.