Pasjonujący mecz polskich koszykarek
Polskie koszykarki, mimo oddania serca na boisku i najlepszego w turnieju dopingu, uległy Litwinkom 19:20.
Brak centymetrów i zgrania nie był już tak widoczny, jak w spotkaniu z Ukrainą. Polki grały szybko i skutecznie. Przy stanie 4:2, chwila nieuwagi kosztowała jednak utratę przewagi. Na rzut Kamile Nicickaite zza łuku, natychmiast odpowiedziała Aldona Morawiec. Po rzutach za dwa punkty Marty Marcinkowskiej i Julii Drop gospodynie wygrywały 9:6 i 11:8. W tym czasie potrafiły przechwycić prawidłowo piłkę, mimo sześciu przewinień na koncie!
Jeszcze po trafieniu Morawiec było 12:10, ale od remisu po 12, coś się zacięło. Polki goniły wynik. Za każdym razem, gdy remis wydawał się być na wyciągnięcie ręki, czegoś brakowało. A to faul, a to nieskuteczność na linii rzutów osobistych. Gdyby Anna Pawłowska wykorzystała swoje próby, z pewnością byłby remis, a może nawet wygrana. Litwinki z trudem opanowały sytuację, na siedem sekund przed końcem meczu – gdy Polki nie znalazły sposobu punkt spod samego kosza – nie próbowały rzucać, dowożąc jednopunktowe zwycięstwo.
Wcześniej po szalonym spotkaniu Estonki pokonały Ukrainę 14:13. Rzut dający triumf – równo z końcową syreną – wykonała Annika Koster. W trakcie meczu Marie Anette Sepp (168 cm) dwa razy została uderzona łokciem, w nos i w szyję. Odpowiedziała Ukrainkom w najlepszy możliwy sposób – czterema rzutami zza łuku.
Dwie dogrywki Izraela
Pierwszy ekstra czas do regulaminowych 10 minut gry, potrzebny był do rozstrzygnięcia rywalizacji koszykarek Szwajcarek i Izraela. Helwetki goniły wynik i dopiero w ostatniej akcji meczu dopięły swego, doprowadzając do remisu po 17. W dogrywce najpierw rzuciły spod kosza, potem zza łuku i cieszyły się z wygranej.
Odmienna sytuacja była w potyczce mężczyzn. Francja wydawała się niezagrożona. Ambitna postawa Izraela doprowadziła jednak do stanu 18:18, po ostatniej syrenie podstawowego czasu. Najpierw rzut osobisty, potem trafienie z półdystansu i Tomer Assayag, zdobywca decydującego punktu mógł zatańczyć na parkiecie, świętując wygraną (20:18).