Zofia Piórkowska: Padel to miłość od pierwszego chwycenia rakiety
Padel – do niedawna tajemniczy i enigmatyczny, dziś jest jedną z najszybciej rozwijających się dyscyplin sportowych na świecie. Wyjątkowe połączenie tenisa i squasha w błyskawicznym tempie podbija też serca Polaków, a już niedługo widowiskowy turniej będzie można podziwiać na Igrzyskach Europejskich w Krakowie. Do zawodów szykuje się również aktualna Mistrzyni Polski, Zofia Piórkowska, która opowiedziała nam o swojej drodze na szczyt, niezłomnej determinacji, łączeniu sportowej pasji z karierą lekarki i przede wszystkim – o ogromnej radości i uczuciu niemal dziecięcej beztroski, które przynosi gra w padla.
Jak zaczęła się Pani przygoda ze sportem i co sprawiło, że zakochała się Pani w padlu?
Pierwszy raz na padla zabrał mnie mój ówczesny chłopak. To było chyba 5 lat temu. Dotąd grałam w tenisa, ale postanowiliśmy sprawdzić, co to takiego ten padel, o którym on usłyszał od swoich znajomych. To była miłość od pierwszego chwycenia rakiety padlowej. Myślę, że urzekła mnie przede wszystkim duża spontaniczność oraz uczucie wolności i czystej, niemal dziecięcej radości. Od tamtego czasu porzuciłam tenisa na rzecz padla.
Na pierwszy rzut oka tenis i padel to bardzo podobne do siebie sporty. Jakie są między nimi główne różnice?
Zawsze mówię o padlu jako o połączeniu tenisa i squasha. Myślę, że to co odróżnia padel od tenisa, to przede wszystkim fakt, że dużo łatwiej jest zacząć. Prowadzę dużo zajęć dla początkujących graczy i zauważyłam, że już praktycznie po 15 min, niezależnie od płci, wieku i poprzednich doświadczeń ze sportami rakietowymi, każdy jest w stanie utrzymać piłkę w korcie i mieć z tego dużo zabawy i satysfakcji. Jest mniej wymagający technicznie, za to bardzo ważna jest taktyka, wytrzymałość i cierpliwość. Ma w sobie dużo więcej spontaniczności i radości.
Padel jest jednym z najszybciej rozwijających się sportów na świecie. Jak wygląda to w naszym kraju – czy sport „przyjął się” w Polsce?
„Siedzę” w padlu od 5 lat i na przestrzeni tego czasu widzę, jak wiele się dzieje i jaka jest dynamika rozwoju tego sportu. Początkowo enigmatyczny, tajemniczy, obecnie jest coraz bardziej rozpoznawalny i powszechny w Polsce. Powstaje coraz więcej nowych obiektów, chociażby dlatego, że cieszy się coraz większą popularnością i brakuje miejsc do grania. Z radością obserwuję, że coraz więcej ludzi przychodzi na padla, oraz że wszystkie korty w tygodniu są zajęte. Coraz rzadziej też spotykam się ze zdziwioną miną, kiedy pytając mnie co trenuję, ludzie otrzymują odpowiedź „padel”. Warto też podkreślić, że ten rok jest przełomowy dla tej nowej w Polsce dyscypliny sportu, ponieważ po raz pierwszy będzie jedną z konkurencji podczas Igrzysk Europejskich, które odbędą się w czerwcu w Krakowie.
A jak wyglądała Pani droga do Mistrzostwa Polski? Czy jest Pani w stanie wskazać jakiś przełomowy moment w karierze?
Cóż, moja droga do Mistrzostwa to przede wszystkim poświęcenie, ciężka praca i miliony godzin spędzonych na korcie. Zaczynając grać w padla nie sądziłam, że uda mi się aż tyle osiągnąć. Ale włożyłam w to wiele serca i przyniosło to efekty. Regularne treningi, mecze sparingowe i udział w turniejach zrobiły swoje. Pomimo licznych porażek nie poddawałam się, zaciskałam zęby i walczyłam dalej. Myślę, że przede wszystkim moje zaangażowanie i miłość do tego sportu miały w tym udział. Nie ukrywam, że wieloletnie granie w tenisa i ogólny dryg do sportu nie zaszkodziły. Ciężko wskazać mi moment przełomowy, ponieważ każdy kolejny sukces, mniejszy bądź większy, jest wciąż dla mnie ogromną satysfakcją i nagrodą.
Mówi Pani o milionach godzin wytężonej pracy na korcie, a z wykształcenia jest Pani lekarką. Jak udało się Pani połączyć tak wymagające studia z karierą sportową?
Tak, z zawodu jestem lekarzem, chociaż dopiero na samym początku drogi. Moja przygoda z padlem zaczęła się, kiedy byłam na trzecim roku studiów medycznych. Od początku wiedziałam, że zrobię wszystko, by połączyć naukę ze sportem. I udało się. Bywało ciężko ze względu na wieczny brak czasu i zmęczenie, ale nie żałuję. Padel był, jest i będzie dla mnie odskocznią od problemów, odpoczynkiem i ucieczką od szarej rzeczywistości i rutyny. Wbrew pozorom, dzięki temu nauczyłam się efektywniej planować i wykorzystywać czas oraz zachować świeżość umysłu oraz równowagę. Śmiało mogę powiedzieć, że padel pomógł mi przetrwać trudny czas. Dodam, że nigdy nie zarwałam przy tym nocy. Warto tutaj wspomnieć o padlistce będącej w czołówce WPT, Marcie Ortedze, która również z wykształcenia jest lekarzem.
Wygląda na to, że Pani życie jest niezwykle intensywne. Jak Pani najchętniej odpoczywa? Ma Pani czas na jakiekolwiek inne pasje?
Moją pasją jest padel, także nie potrzeba mi niczego więcej (śmiech). Jest to też moja forma odpoczynku psychicznego, bardzo skuteczna zresztą, którą polecam wszystkim. Jest to bardzo towarzyski sport, co daje mi duże możliwości połączenia pasji z budowaniem relacji międzyludzkich. Obecnie przy regularnej pracy w szpitalu i pełnym zaangażowaniu w padla pod każdym kątem, czasu mam niewiele, jednak nie jest to dla mnie uciążliwe. Poza padlem, najchętniej odpoczywam w otoczeniu moich kochanych futrzaków – taka ciekawostka, mam cztery koty.
A wracając do sportu – jakie jest obecnie Pani największe marzenie?
Oj trudne pytanie. Myślę, że wciąż jestem w trakcie spełniania takiego marzenia. Myślę, że ogromnie ucieszyłabym się z rozegrania równego spotkania z czołówką kobiecego padla na turnieju WPT.
Tymczasem przed nami największa multidyscyplinarna impreza sportowa w historii Polski. Jak ocenia Pani szanse naszych padlistów na Igrzyskach Europejskich?
Igrzyska Europejskie w Krakowie tuż, tuż. Solidnie przygotowujemy się do tej wielkiej imprezy. Dużo zależy od losowania. Niestety wciąż bezwzględnie dominują Hiszpanie i Portugalczycy, więc trzymajcie kciuki, żebyśmy spotkali się dopiero w finale. Myślę, że mamy ogromną szansę powalczyć, zwłaszcza z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Na pewno damy z siebie wszystko. Szykuje się ogromne widowisko.
Widowiskowy sport zyska na Igrzyskach równie widowiskową oprawę – potyczki najlepszych europejskich padlistów będzie można podziwiać wśród historycznej zabudowy Rynku Głównego w Krakowie. Chyba nieczęsto zdarza się rozgrywać mecze w tak malowniczych okolicznościach?
Zgadza się, będzie to wyjątkowa okazja. Większość obiektów padlowych, na których dotąd grałam, znajdowało się daleko od centrum miasta, w miejscach, nazwijmy to, mało atrakcyjnych wizualnie. Oby tylko piękne widoczki nie rozpraszały ani nas ani kibiców.
Już teraz trzymamy kciuki! Turniej będzie też wspaniałą okazją, by zarazić szczególnie młodsze pokolenia pasją do tego wyjątkowego sportu. Więc na koniec może parę słów na zachętę – dlaczego warto trenować padla?
Padel to sport idealny dla każdego, niezależnie od wieku czy płci. Już po kilkunastu minutach jesteśmy w stanie utrzymać między sobą wymianę, co sprawia, że jest to bardzo dobre rozwiązanie towarzyskie. Jest tu dużo spontaniczności, radości, śmiechu i zabawy. Nie czuć niezdrowej rywalizacji. Akcje potrafią być naprawdę długie i efektowne. Grając w padla, odkrywasz w sobie wewnętrzne szczęśliwe dziecko. Zapominasz o problemach i smutkach, całkowicie oddając się temu, co dzieje się na tym zamkniętym w „klatce” korcie. Mnie padel pomógł przetrwać wiele trudnych chwil i nieraz wyciągnął z dołka. Zapraszam serdecznie wszystkich, żeby spróbowali swoich sił, bo naprawdę jest to szalenie proste – przynajmniej na początku (śmiech) – no i jakie wciągające!