Aleksandra Stach: to dla mnie bardzo ważny start
Uprawiająca kajakarstwo górskie Aleksandra Stach ma już za sobą debiut na igrzyskach olimpijskich w Tokio, a przed sobą start na Igrzyskach Europejskich w Krakowie, gdzie na co dzień mieszka i uczy się na tamtejszej Akademii Wychowania Fizycznego. Młoda zawodniczka godzi wyczynowe uprawianie sportu z dziennymi studiami i podkreśla, że choć to niezwykle trudne, to daje jej to powód do dumy.
Wydawałoby się, że kajakarstwo slalomowe to typowo letni sport, ale Wy już od początku roku jesteście na zgrupowaniu. Jak wyglądają takie zimowe przygotowania?
Obecnie przebywamy na zgrupowaniu w Zakopanem. Początek roku to często obozy, na których robimy bazę pod zbudowanie odpowiedniej formy na lato. Praktycznie cały luty to już zgrupowania w ciepłych krajach, gdzie jest więcej kontaktu z wodą. W tym roku udajemy się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a w marcu do Francji. Tam będziemy ćwiczyć na tzw. ciężkiej wodzie, czyli wymagającej pod względem technicznym i siłowym. Potraktujemy to jako formę rozpływania przed sezonem. Zimą zawsze jest sporo zgrupowań, treningów i ciężkiej pracy, najcięższej w całym sezonie.
Początek roku to też czas podsumowań, które Ty podobno lubisz. Jak podsumowałabyś ten miniony sezon?
Zawsze na początku roku stawiam przed sobą jakieś cele, a potem w sezonie je weryfikuję. W minionym roku zajęcie siódmego miejsca na Pucharze Świata w Krakowie, u siebie, było dla mnie ważnym sukcesem. Tak samo, jak siódma lokata na młodzieżowych mistrzostwach świata. To są rezultaty, które cieszą i pokazują, że jestem w stanie powalczyć o najwyższe lokaty na międzynarodowej arenie.
A co przed Tobą? Masz jakieś konkretne cele?
To mój ostatni rok w kategorii młodzieżowej, do lat 23 i chciałabym zaprezentować się w nim jak najlepiej. Jednak na razie skupiam się na treningach, które mam do wykonania. Na tych najbliższych paru dniach. Takie podejście bardzo mi pomaga, lepiej wtedy wykonuję to, co sobie założyłam. Przed zawodami z tyłu głowy zawsze mam jakieś cele, które chciałabym zrealizować, ale zdaję sobie też sprawę, że na zawodach jestem nie tylko ja, ale też inne zawodniczki i nie mam wpływu na to, jak one wystartują. Mam wpływ tylko na siebie. I czasem jest tak, że nie jestem na czołowych miejscach, a mimo to jestem z siebie zadowolona. Kajakarstwo slalomowe to trudny sport, powiedziałabym niewymierny. Nie możemy porównywać się do swoich osiągnięć, czasów. Każdy tor jest inny i stawia przed nami różne wyzwania. Dlatego stronię od zakładania sobie konkretnych rezultatów, przykładam wagę raczej do tego, jak się zaprezentuję i jak zrealizuję stawiane założenia na zawodach.
Masz przed sobą Igrzyska Europejskie w Krakowie, z którym jesteś związana. To dla Ciebie szczególne wydarzenie?
To start „w domu”, na moim torze i jest dla mnie bardzo ważny. Moi bliscy, rodzina będą mogli mnie wspierać, przyjechać na zawody i uczestniczyć w igrzyskach jako kibice. Poza tym impreza odbywa się w Polsce, to dla mnie szczególna sprawa.
Na Igrzyskach Europejskich zobaczymy między innymi kajakarstwo ekstremalne, czyli stosunkowo najmniej popularną odmianę kajakarstw slalomowego. Mogłabyś opowiedzieć o niej coś więcej?
To rywalizacja, w której walczymy bezpośrednio, w tej pucharowej części startujemy po cztery osoby. Wszyscy naraz skaczą do wody z rampy, która jest 3-4 metry nad poziomem wody. Należy jak najszybciej dotrzeć do mety, a na torze w odpowiedni sposób przepłynąć obok balonów zawieszonych nad wodą i wykonać „eskimoskę”, czyli przewrót do wody i wynurzenie się na powierzchnię. Nie brakuje też przepychanek, bo to konkurencja, która dostarcza wielu emocji zarówno kibicom, jak i samym zawodnikom.
Jesteś też sportowcem-studentem. Łatwo jest pogodzić naukę z uprawianiem sportu na takim poziomie?
Jestem na ostatnim roku studiów na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Kiedy decydowałam się na studia dzienne, wiele osób mówiło mi, że nie dam rady tego pogodzić z wyczynowym trenowaniem. Jednak dzięki przychylności uczelni, a także różnorakim programom dla sportowców, jestem w stanie to wszystko łączyć, niejednokrotnie uczestnicząc w zajęciach zdalnie, czasem z drugiego końca świata. Fakt, że udaje mi się pogodzić sport z nauką, prowadzić taką dwutorową karierę, jest dla mnie powodem do dumy.
Dużo jest wolnego czasu na coś innego niż sport albo naukę?
Przyznaję, że niewiele. Dbam jednak o to, by w październiku, kiedy mamy kilka tygodni wolnego, wykorzystać ten czas w taki sposób, aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Trochę odreagować po sezonie. Zresztą na bieżąco staram się przeznaczać chwile dla rodziny i znajomych, żeby zachować tę bardzo potrzebą równowagę.
A masz jakieś hobby?
W czasie zgrupowań dużo czytam, natomiast jeśli jestem u siebie, bardzo lubię takie domowe obowiązki, jak gotowanie czy prace ogrodowe, a przede wszystkim koszenie trawy, które wręcz uwielbiam. Tak że jeśli ktoś ma jakieś trawniki w Krakowie i okolicach, to polecam się (śmiech).
W mediach społecznościowych pisałaś, że brałaś udział w koncertach. Jak rozumiem, jako fanka, a nie wokalistka?
Tak. Niestety nie mam zdolności muzycznych, tak że odpuściłam ten temat. Skupiłam się na sporcie i wiem, że dzięki temu, że nie śpiewam, oszczędziłam uszy wielu osobom (zyskało).
Może kiedyś jednak zaśpiewasz na podium „Mazurka Dąbrowskiego”?
O tak, to jak najbardziej!