Mateusz Lipiński: „Mamy szansę zostać czarnym koniem turnieju padla”
„Polish Hammer”, „Najlepsza lewa ręka w polskim padlu” – to tylko niektóre z określeń, jakimi opisuje się Mateusza Lipińskiego. W naszym kraju nie ma sobie równych – pięciokrotne mistrzostwo Polski i brązowy medal mistrzostw Europy mówią same za siebie. Opowiadając o swoim sukcesie, podkreśla ogromną rolę przyjaciół, którzy wspierali go w drodze na szczyt. Chętnie dzieli się też talentem z innymi jako trener padla i tenisa. Przed nim największe wyzwanie w tym sezonie – Igrzyska Europejskie Kraków-Małopolska 2023. Wszyscy kibice będą tu mile widziani – bowiem nic nie dopinguje go tak, jak wsparcie rodzimej publiczności. „Dzięki temu mam wrażenie, że jestem niezniszczalny” – podkreśla.
Twoja przygoda z padlem, jak to zwykle bywa, zaczęła się od tenisa, w którym osiągałeś niemałe sukcesy. Co sprawiło, że postanowiłeś się „przebranżowić”?
Z pewnością duży wpływ na początku mojej przygody z padlem miał mój były trener tenisa Rafał Kabulski. Zaprosił mnie do wspólnej gry w turnieju, w którym, o ile dobrze pamiętam, zajęliśmy 4. miejsce – i to właśnie wtedy zakochałem się w tej dyscyplinie. Padel ma w sobie wszystko, co uwielbiałem w tenisie. Jest to gra deblowa, w której trzeba wykazać się dużą cierpliwością, sprytem, czuciem i taktyką. Do tego dochodzi fakt, że padel jest bardzo dynamiczny i w trakcie jednego uderzenia cała akcja potrafi obrócić się o 180 stopni. To daje jeszcze więcej adrenaliny i emocji, które uwielbiam, gdy jestem na korcie.
W naszym kraju nie masz sobie równych – jesteś nie tylko pięciokrotnym mistrzem Polski, ale i brązowym medalistą mistrzostw i Pucharu Europy. Jak udało Ci się osiągnąć tak wiele? Talent, szczęście, ciężka praca – a może miks tego wszystkiego?
Myślę, że jest to połączenie wszystkich wymienionych rzeczy, jak również pomoc i wsparcie moich przyjaciół – między innymi Kuby Słowińskiego i Łukasza Cyrańskiego, którzy jako pierwsi dostrzegli mój potencjał w tym sporcie i pomogli mi dojść do poziomu, w którym jestem dziś. Jestem im za to ogromnie wdzięczny.
Są kraje, takie jak Hiszpania, w których padel zdobył już niemal status sportu narodowego. Jak oceniasz kondycję padla i jego przyszłość w Polsce?
Padel w Polsce staje się coraz bardziej rozpoznawalny. W całym kraju powstają nowe obiekty, widać ogromny wzrost liczby osób próbujących swoich sił w tym sporcie i patrzy się na to z ogromną radością. Myślę, że z czasem popularność tego sportu będzie stale rosnąć. Patrząc na to, jak ten sport rozwinął się w ostatnich latach w krajach zachodnich czy Skandynawii, można optymistycznie spoglądać w przyszłość.
A czy jest w świecie padla ktoś, kto szczególnie Ci imponuje? Może masz wymarzonego przeciwnika, z którym jeszcze nie miałeś okazji się zmierzyć?
W świecie padla szczególnie podziwiam Paquito Navarro. Jest moim idolem, odkąd obejrzałem go pierwszy raz podczas gry. Najbardziej imponuje mi swoją walecznością na korcie, specyficznym charakterem i bardzo niekonwencjonalnym stylem gry. Niestety nie miałem jeszcze okazji spotkać go po przeciwnej stronie siatki, ale wierzę, że taki dzień nastąpi i będę mógł zmierzyć się ze swoim padlowym autorytetem.
Biorąc pod uwagę błyskawiczny rozwój Twojej kariery, ten dzień na pewno w końcu nadejdzie! Tymczasem, jakie są Twoje dalsze plany na ten sezon?
Moim głównym celem w 2023 są Igrzyska. Przygotowuję się do nich bardzo intensywnie na korcie i poza nim. Tuż przed turniejem w Krakowie chciałbym obronić tytuł mistrza Polski. Po Igrzyskach planuję grać turnieje za granicą, które pomogą mi zakwalifikować się do największych rozgrywek na świecie. W międzyczasie mam zaplanowane parę obozów przygotowawczych w Hiszpanii w celu treningu. Zapowiada się bardzo ciekawy rok.
Podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie będziecie mieć okazję zagrać z najlepszymi. Która reprezentacja będzie dla Was najgroźniejszym przeciwnikiem? Jak oceniasz nasze szanse?
Z pewnością najgroźniejszym przeciwnikiem będą Hiszpanie. Są bezdyskusyjnie najlepsi na świecie. Po nich typowałbym Francję. Uważam, że mamy szansę być czarnym koniem tego turnieju. Wraz z moim wieloletnim partnerem na korcie, Maćkiem Nadukiem, robimy ogromny postęp praktycznie z turnieju na turniej, osiągamy coraz lepsze wyniki i rywalizujemy jak równy z równym przeciwko drużynom, które na papierze wydają się od nas dużo lepsze. Wierzę, że jesteśmy w stanie powalczyć z najlepszymi.
Na Igrzyskach zagracie „w domu”, przed polską publicznością – to dla Ciebie większa presja, czy wręcz przeciwnie – wsparcie rodzimej publiczności dodaje skrzydeł?
Z pewnością mogę przyznać, że doping polskiej publiczności doda mi skrzydeł. Wsparcie kibiców bardzo pozytywnie mnie nakręca. Wiadomo, że to wiąże się z dodatkową presją, ale uwielbiam ten stan, gdzie emocje i adrenalina są jeszcze większe. Wtedy czuję, że mogę dokonywać rzeczy niemożliwych i staję się lepszą wersją siebie na korcie. Mam wrażenie, że jestem niezniszczalny. To jest cudowne uczucie i już nie mogę się doczekać.
A odchodząc na koniec od padla – zdradzisz nam coś o sobie? Czym zajmujesz się prywatnie, czym się interesujesz?
Na co dzień jestem trenerem tenisa i padla. Niedawno skończyłem studia sportowe. Interesuję się głównie polityką, siłownią i e-sportem, a każdy wolny czas staram się spędzać z dziewczyną. Uwielbiam słuchać muzyki. Praktycznie cały czas mam słuchawki na uszach. Fascynują mnie również podróże. Moim marzeniem jest zwiedzić całą Azję i Amerykę Północną.
Zatem życzymy Ci tych podróży jak najwięcej – oczywiście po wygranym turnieju na Igrzyskach!