Natalia Kałucka: To była miłość od pierwszego wejrzenia
Podczas III Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023 pierwsze medale zostaną rozdane we wspinaczce sportowej, w której mamy bardzo mocną reprezentację. Rywalizacja odbędzie się w Tarnowie, skąd pochodzi między innymi mistrzyni świata Natalia Kałucka, która wraz ze swoją siostrą Aleksandrą należy do największych gwiazd tej dyscypliny. Jak mówi, jest bardzo dumna, że jej rodzinne miasto będzie gościć tę wielką imprezę, bo związała się ze wspinaczką po części dzięki temu, że w Tarnowie miała takie możliwości.
Jesteś już mistrzynią świata, masz medale mistrzostw Europy, World Games, Pucharu Świata. Niewiele jest 21-latek tak utytułowanych jak Ty. Chyba już niewiele Ci zostało?
Uważam, że sporo przede mną! Mam sporo medali, ale nie wszystkie złote. No i zostały także igrzyska olimpijskie i Igrzyska Europejskie.
Jesteś typem sportowca, który stawia przed sobą konkretne założenia na dany sezon?
Każdy sportowiec przed sezonem powinien sobie założyć, które starty są najważniejsze, jakie ma imprezy docelowe. Dlatego ja w styczniu wypisuję sobie swoje cele startowe. Staram się, żeby były ambitne, ale nigdy też nie wpisałam „złoty medal”, choć zdarza się zapisać „pozycja medalowa”.
W kobiecej wspinaczce jesteśmy potęgą, co pokazały ostatnie ME. Skąd wziął się ten polski fenomen?
Dużo osób o to pyta. Nasza kobieca reprezentacja to pięć mocnych zawodniczek, a każda ma zupełnie inną historię i pochodzi z innego środowiska. Dlatego uważam, że to trochę przypadek, ale ogólnie jesteśmy bardzo pracowitym narodem, a w tym sporcie to się sprawdza.
A jak Ty trafiłaś do sportu? Bo o ile wiem, nie pochodzisz ze szczególnie usportowionej rodziny.
W mojej rodzinie nie było tradycji sportowych, ale od zawsze z siostrą byłyśmy ruchliwymi dziećmi, które skakały po meblach, po drzewach, po trzepakach. I wspinaczka dla takiego dziecka była idealna.
Większość ruchliwych dzieci trafia do gier zespołowych, czasem do lekkoatletyki. Jak to się stało, że Ty akurat trafiłaś na wspinaczkę?
W Tarnowie wspinaczka zawsze była popularna. Mieszkałam blisko hali sportowej, gdzie uprawiano tę dyscyplinę. A w lecie miasto organizowało akcje dla dzieci, na których były darmowe zajęcia. I jak dowiedziałyśmy się o tym z siostrą, to poszłyśmy spróbować i to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Po Waszych sukcesach więcej osób zainteresowało się tą dyscypliną?
Na pewno więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że wspinaczka to nie tylko skały i góry, ale też wspinaczka sportowa. Więcej ludzi zaczyna „ogarniać temat”. I zdarza się spotykać dzieci, które oglądały zawody w telewizji i zaczęły się wspinać, bo widziały mnie czy inną zawodniczkę z kadry.
Przed Tobą Igrzyska Europejskie, w których programie znajduje się wspinaczka sportowa, rozgrywana w Twoim rodzinnym Tarnowie. To będzie szczególny start?
Bardzo się cieszę, że te zawody odbędą się w Tarnowie. Jestem dumna, że moje miasto, moje województwo organizuje Igrzyska Europejskie. I mam nadzieję, że będę miała możliwość startu, bo pamiętajmy, że tylko dwie osoby z naszego kraju dostaną taką możliwość.
Nie bez przyczyny wspinaczka będzie pierwszą medalową konkurencją na tej imprezie. Czujecie na sobie dodatkową presję?
Staram się o tym nie myśleć. Nie czytam, nie pytam ludzi. Jestem skupiona na sobie, na swojej formie, a nie na presji wywieranej przez innych ludzi.
Od jakiegoś czasu współpracujesz z psychologiem sportowym. To ważna część Twoich przygotowań?
Uważam, że szczególnie w mojej konkurencji głowa to 80% sukcesu. I bez pracy z psychologiem na pewno nie dałabym rady osiągnąć tego, co osiągnęłam w ciągu tych dwóch lat. To nieodłączny element przygotowań do sezonu.
Zwłaszcza że podobno jesteś typem „płaczka”.
Jestem z siebie dumna, bo ostatnio mi to przeszło (śmiech). Jestem bardzo emocjonalną osobą, której bardzo zależy i zdarza mi się popłakać. Mogę się pochwalić, że teraz cały okres przygotowawczy nie płakałam, tak że czuję się już dorosła! Mój płacz wynika z tego emocjonalnego podejścia do sportu.
Jesteś nie tylko sportowcem, ale i studentem. Jak to godzisz?
To nie jest łatwe, mam trudniej, niż taki przeciętny student, ale uczelnia mnie wspiera. Jestem też w programie reprezentacji akademickiej i mam też zajęcia indywidualne. Tak że jakoś daje sobie radę.
A jak spędzasz wolny czas?
Mam dwa koty, które są jak moje dzieci. To moja największa miłość. Głównie zajmuję się nimi, czytam książki, głównie o tematyce fantastycznej, tak że odrywam się od rzeczywistości. A poza tym niestety na nic innego nie ma czasu.