Szymon Rduch: To 30 procent sportu i 70 procent rozrywki
Koszykówka 3×3 błyskawicznie zyskuje na popularności na całym świecie, w tym również w Polsce. Debiut na igrzyskach w Tokio był kolejnym wielkim krokiem w rozwoju tego sportu, który będziemy oglądać również na III Igrzyskach Europejskich Kraków – Małopolska 2023. I choć na turnieju zagrają wszystkie europejskie potęgi, jednym z kandydatów do medalu będą również Polacy, a wieloletni członek naszej drużyny Szymon Rduch zapewnia, że grając przed własną publicznością „Biało-Czerwoni” będą mogli wygrać z każdym.
Co takiego ma w sobie koszykówka 3×3, że staje się tak popularna?
FIBA mówi, że jest to 30 procent sportu i 70 procent rozrywki, a ja się pod tym podpisuje! To wydarzenie dla kibiców z muzyką na żywo. Rozgrywki są bardzo dynamiczne, gramy 10 minut lub do 21 punktów, tak że można powiedzieć, że to taki koszykarski sprint. Jesteśmy bardzo blisko publiczności, areny budowane są tak, że czujemy presję od kibiców. W czasie spotkań nie ma coachingu, dlatego bardzo ważna jest komunikacja niewerbalna i bardzo ważne jest wzajemne zrozumienie, bo gramy szybko i właściwie intuicyjnie. Dodatkowo wszystkie nasze turnieje rozgrywane są na niesamowitych obiektach. Mistrzostwa Europy odbywały się pod wieżą Eiffla, mistrzostwa świata w Antwerpii w samym centrum miasta, dlatego cieszę się, że na Igrzyskach Europejskich w Krakowie powstanie arena 3×3, bo będzie można pokazać piękno tego miasta.
Jak Pan trafił do koszykówki 3×3? Występował Pan przecież w koszykarskiej ekstraklasie.
Miałem ułatwione zadanie, bo mam dwóch braci i niejako naturalnie zaczęliśmy grać w tę „uliczną” odmianę koszykówki, bo przed 2011 rokiem nie było oficjalnych zasad FIBA w koszykówce 3×3. W roku 2014 udało nam się po raz pierwszy wygrać mistrzostwa Polski, które prowadziły dalej do cyklu World Tour. Wtedy tak do końca tego nie znaliśmy. Rok 2015 był dla nas przełomowy, bo pojechaliśmy na turniej do Pragi, tam wystąpiliśmy w finale i dzięki temu udało nam się wystąpić w finałowych zawodach całego cyklu World Tour. Wtedy grał ze mną jeszcze Piotr Renkiel, który obecnie jest teraz trenerem kadry, tak że w pewien sposób historia zatoczyła koło, ale nadal bawimy się w to razem, choć moi bracia już skończyli kariery.
A co sprawia, że Polacy są tak mocni w koszykówce 3×3? Ostatnie lata to pasmo świetnych wyników naszych reprezentacji.
W minionej dekadzie koszykówka nie jest w Polsce tak popularna, ale akurat ostatnie lata bardzo mnie cieszą. Na mistrzostwach Europy nasza reprezentacja zajęła czwarte miejsce w regularnej koszykówce, w tym roku nasza drużyna U23 zdobyła złoty medal mistrzostw świata 3×3, a reprezentacja kobiet zdobyła brąz, w tamtym roku my brąz we Francji, tak że widać, że to wszystko się rozwija. Stoi za tym przede wszystkim pasja. Koszykówka 3×3 to droga dla ludzi, którzy po prostu chcieli się realizować. Kiedy ja zaczynałem, nie było w tym żadnych pieniędzy. Po prostu spotykaliśmy się i graliśmy. Teraz jest to już bardziej profesjonalne, można się z tego utrzymać, ale nadal to doskonały sposób na spełnianie marzeń. Mogliśmy wystąpić na igrzyskach olimpijskich, w cyklu World Tour. W tej regularnej koszykówce grałem na poziomie ekstraklasy, ale ograniczałem się tylko do naszej kraju. W koszykówce 3×3 zwiedziłem cały świat, nasze trzy ostatnie turnieje to Korea Południowa, Tajwan i Arabia Saudyjska. Rozwijamy się nie tylko sportowo, ale mamy też możliwość odwiedzenia innych krajów i poznania ich kultury.
Staracie się też promować tę dyscyplinę organizując obozy dla młodzieży. Może Pan o tym opowiedzieć?
Wiemy, jak ciężko jest w czasach szeroko rozwiniętej technologii wciągnąć dzieciaki w jakikolwiek sport. Dlatego, kiedy mamy tylko wolny czas, staramy się organizować campy, czy to z fundacją SK Store czy też z utworzoną przez Piotra Renkiela Akademią 3×3. Zależy nam na tym, by dla młodych graczy nie była to taka droga, jaką my przebyliśmy, że dopiero będąc już rozwiniętymi zawodnikami, decydowaliśmy, że kończymy z koszykówką regularną i wchodzimy w świat 3×3. Chcielibyśmy, żeby o sile naszego kraju stanowiła młodzież, tak jak pokazali to zawodnicy z kadry U23, aktualni mistrzowie świata i triumfatorzy Ligi Narodów z zeszłego roku. Ja sam bym sobie tego życzył, by kadra była jak najmłodsza, energetyczna i żywiołowa.
Przed Wami Igrzyska Europejskie Kraków – Małopolska 2023 i szansa wystąpienia przed własną publicznością. To budzi dodatkowe emocje?
Kraków to świetna lokalizacja. Cieszę się, bo dobrze znam ten region i uważam, że zarówno miasto, jak i cala Małopolska, ma bardzo dużo do pokazania. To dla nas ogromne wydarzenie, bo nie mieliśmy dotychczas tak dużej imprezy w Polsce, a to niezmiernie ważne, żeby się promować, pokazać na żywo jak szybki i ekscytujący może być to sport. Uważam, że to ogromny krok dla nas, dla całej dyscypliny. Trzeba też wspomnieć, że siła koszykówki 3×3 to Europa, co pokazują igrzyska olimpijskie i cykl World. Chcą się liczyć na świecie, trzeba wygrywać w Europie. A te czterozespołowe grupy na Igrzyskach Europejskich będą silniejsze niż na mistrzostwach świata.
Do Krakowa przyjadą największe światowe potęgi, na czele z Serbią i mistrzami olimpijskimi Łotyszami. Na co my możemy liczyć?
Gramy w to już kilka lat i właściwie wszyscy znamy swój potencjał. Najczęściej mówi się o Serbach, bo to kraj, który zdominował koszykówkę 3×3, ma sześć zespołów w cyklu World Tour i dlatego tak mocno wygląda ich ranking. Wszyscy patrzą też na Łotyszy, złotych medalistów z Tokio. I to jest ciekawe, bo my tam zajęliśmy siódme miejsce, czyli daleko od nich, ale warto też pamiętać, że aby w ogóle zagrać na igrzyskach, musieliśmy pokonać ich na turnieju w Grazu na turnieju kwalifikacyjnym. To pokazuje, że o wyniku decyduje dużo zmiennych, a każdy może wygrać z każdym. Dlatego uważam, że grając u siebie, będziemy mieć ogromną szansę, by wyjechać z tej imprezy z medalem.
Rok później czekają nas igrzyska w Paryżu, gdzie koszykówka 3×3 odbędzie się na obiekcie mogącym pomieścić aż 37 tysięcy ludzi. Myśli Pan już o tej imprezie?
Oczywiście! Bardzo długo zajęło mi, żeby przetrawić to, co się wydarzyło w Tokio. Analizowałem to i później doszedłem do wniosku, że tak naprawdę szczegóły decydowały o tym, że nie wyszliśmy do fazy medalowej. Od razu nakreśliliśmy sobie kolejny cel – Paryż. I do niego konsekwentnie dążymy, choć idziemy krok po kroku. Trzeba pamiętać, że Igrzyska Europejskie to świetna impreza, na której chcemy pokazać się przed swoją publicznością. Wcześniej mamy mistrzostwa świata w Wiedniu, to też bardzo ważna impreza, dzięki której będziemy mogli przygotować się do występu w Krakowie, no i potem igrzyska w Paryżu. Cały rok 2023 to będzie budowanie naszego rankingu, żebyśmy znaleźli się na tych wymarzonych igrzyskach. Przy tak licznej publiczności, nie mogliśmy grać, bo w Tokio nie było kibiców, a do tej pory najwięcej było na mistrzostwach świata w Manilii, gdzie oglądało nas około 15 tysięcy fanów. To zresztą pokazuje, jak ta dyscyplina zyskuje na popularności.