Krakowianka Paula Gorycka: Mam nadzieję, że ściany nam pomogą
– Bardzo się ucieszyłam, że moje miasto zorganizuje Igrzyska Europejskie. To będzie właściwie pierwsza tak duża impreza w Małopolsce, od kiedy ścigam się z licencją – mówi Paula Gorycka, zawodniczka startująca w kolarstwie górskim.
Po zakończeniu karier przez Maję Włoszczowską czy Annę Szafraniec Paula Gorycka to obecnie najbardziej utytułowana polska zawodniczka w kolarstwie MTB. Jej największe sukcesy to dwa brązowe medale mistrzostw świata do lat 23, a także srebrny medal mistrzostw Europy. Zajmowała też miejsca na podium w Pucharze Świata. Reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie (22. miejsce). Wielokrotnie stawała na podium mistrzostw kraju.
W ubiegłym roku w mistrzostwach świata była 13. w short tracku. W cross country (konkurencja olimpijska) zajęła 33. miejsce, a w mistrzostwach Europy 23. Obecnie w rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) jest 62. Ma też za sobą występ w I Igrzyskach Europejskich w Baku – tam zajęła 15. pozycję.
Jakie ma pani wspomnienia z Azerbejdżanu? To był debiut Igrzysk Europejskich.
Paula Gorycka: Impreza była podobnie zorganizowana do Igrzysk Olimpijskich. Mieszkaliśmy w wiosce, byliśmy dowożeni na treningi, było wiele podobieństw. Trasa była jednak średnia. To nie był taki poziom jaki znamy z Pucharu Świata. Widać było, że w Azerbejdżanie nie za bardzo znali się na kolarstwie górskim. Tam prawie rowerów nie było widać. Ale starano się, byśmy mieli dobre wspomnienia. PKOl zorganizował nawet dla nas bilety na polski koncert. Te igrzyska to było fajne przeżycie.
Coś tam panią zaskoczyło? – Organizatorzy ostrzegali nas przed wyjeżdżaniem poza wyznaczone do treningu miejsca, a zanim mogliśmy wjechać na trasę zamknęli kilkukilometrowy odcinek autostrady i tam nam kazali ćwiczyć. Podczas wyścigu właściwie nie było kibiców. Nasz sport zupełnie nie był tam popularny.
W kolarstwie czy to MTB, czy szosowym kibice są zwykle bardzo blisko zawodników.
– Oj, zdecydowanie tak. Kiedyś zdarzyło mi się, że przypadkowo zostałam przez kibica uderzona plecakiem. Czasem to też zależy od organizacji zawodów. Na Igrzyskach Olimpijskich były dwie taśmy – pierwsza wyznaczała nasz tor jazdy, którego nie możemy przekraczać, a druga odgradzała kibiców. Nie wiem, jak będzie podczas Igrzysk Europejskich.
Trzecia edycja tej imprezy odbędzie się w Małopolsce i Krakowie, w którym się pani urodziła.
– Bardzo się ucieszyłam, że moje miasto zorganizuje Igrzyska Europejskie. To będzie właściwie pierwsza tak duża impreza w Małopolsce, od kiedy ścigam się z licencją. Także tegoroczne mistrzostwa Polski odbędą się w tym regionie – 2-4 czerwca w Białce Tatrzańskiej. Na razie nie wiemy, jak będzie wyglądała trasa w Krynicy Zdroju, prawdopodobnie będzie zamknięta aż do pierwszych oficjalnych treningów. Mam nadzieję, że będzie można się po niej chociaż przejść. Sama świadomość, że startujemy u siebie bardzo pomaga. Urodziłam się w Krakowie, potem mieszkałam w Suchej Beskidzkiej, uczyłam się w Piekarach koło Tyńca. Kraków cały czas jest obecny w moim życiu.
Przygotowania do tego sezonu różnią się od poprzedniego ze względu na Igrzyska Europejskie? – Tak. Igrzyska są pod koniec czerwca, więc przesunęłam pierwszy start w zawodach. W poprzednich latach ścigałam się już na przełomie stycznia i lutego. Teraz pierwszy wyścig zaplanowałam w drugiej połowie marca. Chcę spokojnie wejść w sezon. Wyścigi przed igrzyskami, a wystartuję w Pucharze Świata, będą miały mniejszy priorytet, bo będę w treningu. Igrzyska Europejskie są dla mnie bardzo ważnym startem.
Igrzyska Europejskie będą miały rangę mistrzostw Europy, co oznacza punkty do rankingu przed Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu. Do Krynicy-Zdrój przyjadą najlepsi?
– Myślę, że tak właśnie będzie. W ubiegłym roku w mistrzostwach Europy stawka też była mocna. Punkty w kontekście Igrzysk Olimpijskich są bardzo ważne. Kwalifikacje do Paryża są dwuletnie i rozpoczęły się w maju 2022 roku. Przez ten czas zawodniczki zbierają punkty do rankingu krajowego. Na tej podstawie przyznawane są nominacje. Kraje z miejsc 1-7 mogą wystawić w IO dwie zawodniczki, z 8-19 jedną. My na razie jesteśmy na 16. pozycji. I raczej będzie tak, że w Paryżu wystartuje jedna kolarka z Polski.
Na kogo z Was możemy liczyć podczas Igrzysk Europejskich?
– Wydaje mi się, że Polski Związek Kolarski będzie chciał wykorzystać pełną pulę i wystawi po ośmioro zawodniczek i zawodników. Wyznaczam sobie cele, ale zostawiam je dla siebie. Wolę trenować i coś osiągnąć niż tylko o tym mówić. Oprócz mnie mamy w elicie kilka zawodniczek, które startują w Pucharze Świata jak Ola Podgórska, Gabriela Wojtyła czy Klaudia Czabok. Wśród mężczyzn są Bartek Wawak, Krzysiek Łukasik i Filip Helta. Mam nadzieję, że „ściany nam pomogą” i dorzucą jeszcze kilka watów do tych, które wypracujemy na treningach. Stawka na świecie bardzo się wyrównała, a czołówka jest znacznie szersza niż jakieś dziesięć lat temu. Faworytkami będą Francuzki i Szwajcarki, ale liczę na to, że i inne zawodniczki włączą się do walki o najwyższe lokaty.